Historia obrazu Jezusa Miłosiernego jest bardzo ciekawa. Polska zakonnica, siostra Faustyna Kowalska miała widzenie. Ukazał jej się Jezus Chrystus w białej szacie z jedną ręką podniesioną do błogosławieństwa, a drugą dotykającą szaty. Odchodziły od niego dwa promienie, jeden czerwony, drugi biały. Chrystus nakazał jej namalować obraz na podobieństwo tego, co widziała. Miała także dodać do tego podpis „Jezu, ufam Tobie”. Wedle jej przekazu, Chrystus powiedział, iż każdy kto będzie czcić obraz, będzie miał duszę która nie zginie. Powiedział również, iż dzień wyświęcenia obrazu, czyli pierwsza niedziela po Wielkanocy, ma zostać świętem Miłosierdzia Bożego. Oto kilka cytatów:

W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; (…) niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat (Dz.699).

Nie znajdzie żadna dusza usprawiedliwienia – wyjaśnił Jezus – dopóki nie zwróci się z ufnością do miłosierdzia mojego, i dlatego pierwsza niedziela po Wielkanocy ma być świętem Miłosierdzia, a kapłani mają w dniu tym mówić duszom o tym wielkim i niezgłębionym miłosierdziu moim (Dz.570).

Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie! Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały.

Siostra Faustyna prosiła swego spowiednika o zwolnienie z obowiązku namalowania obrazu. On jednak wierząc jej i mając przekonanie, iż widzenie to było prawdziwe, nakazał jej porzucić te myśli i postępować wedle wewnętrznego natchnienia.

Zadanie namalowania obrazu było ogromnym wyzwaniem dla Faustyny. Nie chodziło tutaj o żadne górnolotne trudności, ona po prostu nie potrafiła malować, nie miała talentu malarskiego, więc obawiała się, że jeśli musiałaby wykonać to dzieło własnoręcznie, obraziłaby Chrystusa. Siostra przez cały pobyt w Płocku uchylała się od tego zadania, o czym wiele razy przypominał jej Jezus podczas kolejnych widzeń.

Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś? Wtem, usłyszałam takie słowa: „Nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”

W 1933 roku, po złożeniu ślubów wieczystych Faustyna została przeniesiona do Wilna. Spotkała tam ona swojego spowiednika i kierownika duszy, księdza Sopoćko. On to powiedział jej, iż ma się ona już nie uchylać i wyznaczył jej do pomocy profesora Kazimirowskiego. Jak sam przyznał, zrobił to bardziej z ciekawości tej wizji i wyników jej artystycznej interpretacji, aniżeli z przeświadczenia o prawdziwości tychże widzeń. Profesor został zapoznany z zagadnieniem przez księdza Sopoćko, ale zobowiązał go do zachowania tajemnicy. Podczas realizacji tejże wizji Kazimirowski postanowił porzucić artystyczne zapędy i przekazać obraz Faustyny zgodnie z tym, co mówiła, bez wprowadzania zbędnych ozdobników. Wszystko miało zostać oddane z jak największą starannością.

Ciekawostką wartą wspomnienia jest to, iż ks. Sopoćko, fundator tego dzieła pozostał przebrany w albę, aby malarz mógł jak najlepiej oddać ludzkie proporcje i sposób układania się alby na ciele.

123

Obraz był wystawiony na widok publiczny. Zgodnie z życzeniem Chrystusa, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy nastąpiło jego poświęcenie, w którym udział wzięła siostra Faustyna. Kazanie, także zgodnie z wolą Pana, wygłosił ks. Sopoćko. Podczas jego publicznego wystawienia wedle różnych relacji doszło do wielu cudów. Obraz stawał się żywy i promienie przenikały ludzkie serca.

Historia tego obrazu zresztą jest o wiele bardziej barwna. Po ekspansji ZSRR i wcieleniu Wilna, był ten obraz uznany za wroga systemu, jak wszystko co było w tym czasie związane z wiarą. Obraz wielokrotnie przenoszono, zwijano, rozwijano, był on przechowywany w mrozie i wysokiej wilgotności, kilkukrotnie restaurowany przez ludzi nie do końca obytych z wiedzą na ten temat. Jednak mimo wszystko przetrwał on trudne czasy komunizmu, co nie udało się znakomitej większości dzieł religijnych z tamtych czasów.

Symbolika promieni nasuwa się sama. Czerwony jest krwią, przelaną przez Zbawiciela za wszystkich wiernych, aby mogli to oni dostąpić zbawienia. Jest ona zatem życiem dusz, o którym to Chrystus mówił w widzeniu. Biały kolor to natomiast alegoria wody, która ma odkupić dusze. Można także rozumieć jako wodę, która jest elementem chrztu, oczyszczenia i wstąpienia nowej duszy w poczet kościoła.

Jezus_Milosierny

Badanie całunu turyńskiego i obrazu z widzenia Faustyny pokazuje także inną bardzo ważną rzecz, jest to mianowicie fakt, iż wielkość postaci Chrystusa w obu tworach jest identyczna, także wielkość czaszki odpowiadają sobie. Jest to jeden z dowodów na prawdziwość wizji, gdyż te dwa wizerunki dzielą niemal dwa tysiące lat, także ani malarz, ani Faustyna nie mieli dostępu do tego całunu. Wszystko zatem jest albo dziełem przypadku, albo też prawdziwą interwencją boską.

Obraz ten kryje w sobie wiele tajemnic i wiele cudów. Przez cały czas budzi wiele kontrowersji, jednak jedna rzecz jest pewna, powstał w wyniku wielkiej wiary.